Informacje o bitwie znaleźć
można również na stronach fundacji Polonia Militaris:
www.poloniamilitaris.pl i na
stronach grup rekonstrukcyjnych epoki
napoleońskiej biorących udział w rekonstrukcji.
•
2006:
ALE BYŁA BITWA!
Saska Kępa może się czuć
bezpieczna, tym razem obroniła ją już przepompownia ścieków w budowie!
Dlatego też wojska carskie zaatakowały ze swego obozu na wyspie OWS -
Kamionek, a dokładniej - Bulwar Stanisława Augusta! Tego roku, poza wojskami
nadwiślańskimi, przyjechały wojska z Nysy, z Petersburga, Kowna, Mińska
Białoruskiego, Kłajpedy, Rygi byli również prawdziwi Moskale z Moskwy!
 |
 |
 |
Wojska carskie nadchodzą! Zaraz atak |
Jak przewidzieliśmy, ta spokojna wioska stała się
terenem zaciętych walk |
OSTATNIE DONIESIENIA Z DNIA 24
LUTEGO 2006
Specjalny korespondent wojenny donosi, że bitwa o
Olszynkę Grochowską odbędzie się 25 lutego o godz.15.
Mieszkańcy Warszawy, którzy zechcą oglądać
zmagania obu armii proszeni są o gromadzenie się od strony bulwaru
Stanisława Augusta. Nasz wywiadowca - Stary Wiarus Listopadowy zdobył
dla nas mapę sztabową na której zaznaczone są najbardziej prawdopodobne
ruchy wojsk. Wojska carskie zaatakują z górki dolinkę położoną na
północno wschodnim krańcu wyspy. Od zachodu nastąpi polski kontratak.
Najbardziej zaciekła bitwa przetoczy się przez małą wioskę nad
kanałkiem. |
 |
 |
 |
 |
To ta spokojna okolica będzie miejscem zaciekłych walk |
• 04.03.2005:
Bitwa
była zaciekła! Huk armat roznosił się szeroko po Saskiej Kępie i okolicy
Licznie zgromadzona
ludność miasta, wśród której widać było nawet najwytworniejsze towarzystwo, to
znaczy damy w długich sukniach i w kapeluszach oraz młodzieńców w cylindrach,
obserwowała bój z zapartym tchem. Było to zgodne z tradycją, gdyż 174 lata temu,
w okolicy skrzyżowania Grochowskiej i Podskarbińskiej mieścił się lazaret, koło
którego tłumy mieszkańców Warszawy oczekiwały na wieści z pola bitwy. Był wśród
nich nawet młody Juliusz Słowacki! Tymczasem już pod koniec bitwy, gościńcem od
strony Wawra, przedarli się aż tutaj doborowi kirasjerzy księcia Alberta.
Zastąpił im drogę pułk Jazdy Kaliskiej wspomagany ogniem rakietników. My też pod
koniec inscenizacji obejrzeliśmy pokaz ataku rakietowego.
Wczoraj wśród
publiczności był burmistrz dzielnicy w towarzystwie gen. Tyszkiewicza, naszego
dowódcy z Iraku.
W inscenizacji bitwy brało udział ok.300 osób. Po
stronie rosyjskiej walczyli Rosjanie z Saint Petersburga i Moskwy, Białorusini z
Mińska i Litwini z Kowna, a po stronie polskiej - Polacy, przede wszystkim 2
Pułk Księstwa Warszawskiego, 1 Pułk Piechoty Legii Nadwiślańskiej i Lansjerów
Nadwiślańskich. Byli też żołnierze aż z Nysy, którzy przyjechali autokarem z
własną armatą i markietankami. Właśnie markietanki, kroczące w pochodzie wojska
wraz z małym dzieckiem w wózeczku wzbudzały ogólny podziw. Dziecko było
zachwycone, potem jednak huk armat był zbyt przeraźliwy i rozpłakało się, no i
trzeba było je ewakuować!
Nie wszystko dało się dokładnie zaplanować. Na
przykład okazało się, że nie wszystkie wypożyczone konie są dostatecznie
obeznane z wojną! W rezultacie, widzieliśmy hasające po polu bitwy konie bez
jeźdźców, a żołnierze długo próbowali je złapać. Na szczęście nie było żadnych
wypadków i dyżurujące pogotowie i straż pożarna nie miały nic do roboty.
Pole bitwy zasnute było BIAŁYM dymem armatnim, bo
jak objaśniał nas konferansjer, strzelano wtedy czarnym prochem ale dym był
zawsze biały, a twarze żołnierzy były czarne, ale nie od dymu tylko od prochu –
gdyż żołnierze zębami rozrywali papierowe opakowania prochu, który następnie
sypali stojąc w swoje długie karabiny.
Długo można by
opowiadać o bitwie i jej szczegółach. W prawdziwej bitwie zginęło ok.17 tysięcy
ludzi, u nas skończyło się na kilku podpaleniach i inscenizacji ranienia
gen. Chłopickiego, który był nieformalnym dowódcą bitwy.
Choć bitwa pozostała w zasadzie
nierozstrzygnięta, wojska rosyjskie nie zajęły miasta!
Po zakończeniu bitwy nadchodzący wieczór i śnieg
szybko rozproszyły publiczność. Już po zmroku, na polu bitwy wśród padającego
śniegu przy dopalających się ogniskach żołnierze obu stron rozkładali i pakowali
armaty oraz dojadali resztki grochówki (wydano 1000 porcji). Aż trudno było
uwierzyć, że to w środku miasta i w naszych czasach!
|
• 21.02.2005:
26
lutego o godz.15 wojska carskie gen. Dybicza zaatakują Saska Kępę, ale jak
zwykle zostaną odparci!
Dla
upamiętnienia słynnej bitwy o Olszynkę Grochowską w 1831 roku, zostanie ona
odtworzona na terenie wyspy OWS Waszyngtona. Wojska carskie będą zgrupowane w
kotlince nad stawkiem, a potem będą nacierać w kierunku al.Waszyngtona. Wojska
polskie będą zgrupowane nad kanałkiem od strony parku Skaryszewskiego i
Waszyngtona. Publiczność będzie mogła oglądać wszystko od strony Waszyngtona,
zza kanałku. Będą żołnierze. konie, armaty, pożary! Uczestniczyć będzie około
300 osób z Polski i zagranicy, m.in.Litt Dragoner Regiment i Kauno Karo
Istorijosklubas z Litwy, Minskij Piechotnyj Połk z Bialorusi, 2 Pułk Piechoty
Księstwa Warszawskiego, 1 Pułk Piechoty Legii Nadwiślańskiej i Lansjerow
Nadwiślańskich i wiele innych. Inscenizację opracował merytorycznie i
z realizuje Maciej Mechliński ze Stowarzyszenia Historyczno Mundurowego Legii
Nadwiślańskiej i Lansjerów Nadwiślańskich.
Zapraszamy w sobotę 26 lutego godz. 15.00 - 17.00.
Opis
bitwy o Olszynkę Grochowską
Olszynka Grochowska przeszła do historii jako polskie
Termopile. Był to jeden z nielicznych sukcesów oręża polskiego w Powstaniu
Listopadowym. Bitwa stoczona w olchowych lasach na przedpolach Warszawy 25
lutego 1831 roku była jednym z najkrwawszych jego starć. Była także, pomimo
wielkich strat po stronie powstańców, bitwą zwycięską. Doszło do niej w
momencie, gdy ponad 200-tysięczna carska armia pod wodzą generała Dybicza
zbliżała się do Warszawy - stolicy Królestwa Polskiego.
Wysłanie wojsk rosyjskich było reakcją na detronizację cara
Mikołaja I przez Sejm w dniu 25 stycznia 1831 roku i miało na celu stłumienie
powstania. Strategia feldmarszałka Dybicza obliczona była na szybki marsz w
kierunku Warszawy i natychmiastowe zwycięstwo. Już jednak pierwsze starcie z
powstańcami pod Stoczkiem zakończyło się zwycięstwem oddziałów polskiego
generała Józefa Dwernickiego. Kolejne potyczki (pod Dobrem, Wawrem i Białołęką)
opóźniły wprawdzie marsz rosyjskiej armii, ale mimo to wojska carskie parły
szybko na Warszawę. Bitwa pod Grochowem miała przynieść rozstrzygnięcie losów
stolicy, a więc i powstania. Oddziałami polskimi w liczbie 40 tysięcy dowodził
książę Radziwiłł. Faktycznym strategiem był jednak generał Józef Chłopicki, były
dyktator powstania. Walki trwały cały dzień i przy ponad dwukrotnej przewadze
liczebnej Rosjan były bardzo krwawe. Znaczne były straty po obu stronach -
zginęło 7 300 Polaków i 9 500 żołnierzy rosyjskich. Poważnie ranny został gen.
Chłopicki, który po tym starciu ostatecznie wycofał się z wojny. Dotąd toczą się
dyskusje na temat tego, która strona faktycznie wygrała. Jednak większość
historyków zgadza się co do tego, że taktycznym przegranym zostali Rosjanie.
Bitwa pod Olszynką zmusiła bowiem Dybicza do cofnięcia oddziałów i opóźniła
szturm na Warszawę. Walki Polaków o wyzwolenie spod władzy cara trwały jeszcze
ponad pół roku. Olszynka bohatersko obroniła wejścia do Warszawy przed carskim
wojskiem.
Walka o Olszynkę rozpoczęła się dnia 25 lutego 1831 roku o godzinie
dziewiątej rano. Pierwszy atak najeźdźców Polacy bohatersko odparli. Ale około
godziny jedenastej nastąpił drugi wielki atak. Lawina 30 batalionów rosyjskich
zwaliła się na 9 batalionów polskich. Całą godzinę trwała iście homerycka walka.
Wówczas Chłopicki dał Skrzyneckiemu rozkaz odebrania Olszynki. Wspaniały był to
atak; Skrzynecki na czele pułku ósmego, Bogusławski na czele sławnych
"czwartaków" ruszyli na przeważające siły wroga! Po morderczym boju wyparli
nieprzyjaciela z Olszynki. Ale znów ruszyła trzecia nieprzyjacielska nawała.
Lewej strony Olszynki bronił Skrzynecki, prawej - Chłopicki na koniu.Koń pod
wodzem został zabity, podano mu następnego, Chłopicki został ranny w nogę, Nasi
brawurowo parli naprzód, najeźdźcy znów ustąpili tracąc cztery działa. Wówczas
Dybicz postawił wszystko na jedną kartę, wołając: "Małej garstki Polaków
przełamać nie możemy, więc naszym życiem musimy zapłacić" i posłał w bój
ostatnie rezerwy.
Po całym szeregu brawurowych walk, które unieśmiertelniły w
dziejach imiona bohaterów, wojska polskie cofnęły się, jednakże szeregi nasze
nie zostały złamane. Wojska rosyjskie straciły około 9000 zabitych i po takich
stratach nie odważyli się zaatakować Pragi, a tym bardziej Warszawy. Rozpoczął
się nowy akt kampanii, nowe "dni krwi i chwały" obrony Polski.
|
Na
zdjęciach Legia Nadwiślańska


 |